Imieniny: Anieli, Sykstusa, Jana

Wydarzenia: Dzień Żelków

Skarby Kościoła

 fot. Michał Henkel

Co łączy św. Walentego i Kraków ? Okazuje się, że całkiem sporo, bo pod Wawelem patron zakochanych obecny jest nieprzerwanie od XVII wieku. I to praktycznie w samym sercu miasta - w parafii św. Floriana.

- Niektórzy przychodzą do naszego kościoła z myślą o modlitwie przed św. Florianem czy przez pośrednictwo św. Jana Pawła II, który ma tu swój ołtarz. Nie wszyscy wiedzą jednak, że mamy tu też relikwie św. Walentego - uśmiecha się wikariusz parafii ksiądz Jacek Ozdoba.

Do Bazyliki doczesne szczątki biskupa Terni trafiły z niewielkiego kościoła pod wezwaniem św. Walentego, przy zbiegu obecnych ulic Pędzichów i Długiej. Od wieków zbierali się tam chorzy z pobliskiego szpitala dla trędowatych. Zanim bowiem święty stał się patronem zakochanych, uznawany był głównie za wspomożyciela cierpiących. W XIX wieku decyzją Austriaków kościół zburzono. Ocalałe fragmenty wystroju wraz z ołtarzem mieszczącym obraz patrona oraz relikwiarzem świętego, przeniesiono wówczas właśnie do parafii św. Floriana. Skromny barokowy ołtarz znajduje się obecnie w zamknięciu południowej nawy świątyni.

- To XVIII wieczny obraz oraz kawałek kości przedramienia, obudowany w relikwiarz w kształcie ręki, jedyne pamiątki, jakie mamy po św. Walentym. Liczy się jednak przede wszystkim intencja modlitwy poprzez jego wstawiennictwo - przekonuje kapłan. Jego zdaniem, choć dziś zwyczaje zza Oceanu zmieniły nieco spojrzenie na patrona zakochanych, kult świętego pod Wawelem odżywa. Coraz chętniej też uciekają się do niego narzeczeni czy małżonkowie. Od 2003 roku, w każdą niedzielę poprzedzającą święto zakochanych spotykają się w parafii na wspólnej modlitwie i specjalnej mszy świętej. Niektórzy do św. Walentego zaglądają jednak przez cały rok. - Mnóstwo młodych ludzi przechodzi tędy na dworzec, do galerii handlowej czy na Rynek . Zatrzymują się na modlitwę, więc klękają również przed św. Walentym, by modlić się o swoją przyszłość, miłość, dobrą żonę czy męża – mówi duszpasterz.

Jak dodaje w dzisiejszym świecie komercji nie da się wykluczyć, ale ludzie młodzi uformowani na katechezie, przygotowujący się do sakramentów, nie będą potrzebowali specjalnego zaproszenia by 14 lutego oddać cześć patronowi zakochanych i poprosić o pomoc w rozeznaniu drogi życia. - Kiedy dajemy im do ucałowania relikwie, widzimy, że przychodzą tu z wiarą. Młodzi potrzebują takich zewnętrznych namacalnych znaków. Myślę, że głęboko w sercu wierzą, że ta pomoc przez pośrednictwo świętych podobnie jak kiedyś, przychodzi także i dzisiaj - kończy kaznodzieja.

Oceń treść:
Źródło:
;